Agencja Pracy Twórczej
„NoomeR"

2014-06-30 Francja - Nigeria

W trzech meczach fazy grupowej reprezentanci Francji oddali 62 strzały na bramkę przeciwników. Oznacza to, ni mniej ni więcej, strzał średnio co 4 min. i 20 s. To oczywiście zasługa bombardowania jakie sprawili Hondurasowi i Szwajcarii, bo mecz z Ekwadorem Francuzi zagrali na „pół gwizdka”. Wystarczyło do remisu i do zajęcia pierwszego miejsca w grupie. Po haniebnym występie na MŚ w RPA to kolosalny postęp, ale chyba dla wszystkich oczywistym jest, że ambicje Trójkolorowych sięgają znacznie wyżej niż 1/8 finału.

Mało która z reprezentacji zanotowała tak bezkompromisowe występy w ostatnich czterech światowych czempionatach. Les Bleus albo grali w finale albo kończyli rozgrywki nie wychodząc z grupy. Przebieg cyklu wskazywałby na finał, najpierw jednak należy pokonać nieprzewidywalne Super Orły. Nigeryjczycy grali nierówno w fazie grupowej. Najpierw było bezbramkowe nudziarstwo z Iranem, potem wydrukowana przez sędziego wygrana z Bośnią i Hercegowiną a w końcu porażka z rozpędzającymi się (oby) bardzo powoli Albicelestes. Paradoksalnie Super Orły przegrały najlepszy z rozegranych dotąd meczy w turnieju, jednak – moim zdaniem –ich postawa w tym spotkaniu nie pozwala trenerowi Francuzów na spokojny sen. Monsieur DD odbudował morale Trójkolorowych i stworzył z nich znakomicie bawiący się wspólną grą zespół. Widać to było w dramatycznych meczach barażowych z Ukrainą (przegrana 0: 2 w Kijowie i świetne zwycięstwo 3: 0 w rewanżu) i widać to było w pierwszych dwóch meczach na mundialu a szczególnie w znakomitym spotkaniu z Helwetami. Francuzi rozegrali z Nigerią tylko jedno spotkanie – towarzyskie – przegrywając u siebie 0: 1, ale od tego czasu upłynęło już pięć lat i w tym czasie we francuskiej ekipie dokonała się fundamentalna zmiana. W dzisiejszym spotkaniu będą zdecydowanym faworytem.

Super Orły już trzeci raz zameldowali się w 1/8 finału. Dwa wcześniejsze występy nie należały do specjalnie udanych. W USA w 1994 roku zdeklasowali na „dzień dobry” późniejszą rewelację turnieju z Bułgarii (3: 0), minimalnie przegrali z… Argentyną (1: 2) i pokonali Greków (2:0). W drugiej rundzie nie sprostali jednak zmierzającej do finału Italii (1:2). Cztery lata później znów pokonali Bułgarów (1: 0), zwyciężyli La Furia Roja (3: 2) i mimo porażki z Paragwajem wyszli z grupy na pierwszym miejscu. To jednak był koniec sukcesów Nigeryjczyków bo w 1/8 nadziali się boleśnie (1: 4) na „Duński Dynamit”. Nic nie wskazuje na to aby tym razem koło fortuny miało obrócić się na korzyść piłkarzy z Czarnego Lądu. Trójkolorowi wydają się być na fali wznoszącej, Karim Benzema zadomowił się na pozycji lidera zespołu, a pozytywnymi fluidami płynącymi z francuskiego obozu można by z pożytkiem obdzielić jeszcze kilka reprezentacji. A poza tym awans Les Bleus do dalszej fazy rozgrywek daje nadzieję na niemiecko-francuski ćwierćfinał a dalej – być może na francusko-holenderski finał mundialu, o takim „drobiazgu” jak półfinałowy pojedynek z Brazylią/Kolumbią nie wspominając. Widzicie na ich miejscu Nigeryjczyków? Ja nie.